dla mnie MASON - zagrał w duchu NABOKOVA z poczuciem humoru, choć im bliżej końca, tym bardziej tragicznie.
głosujcie:
Zdecydowanie Irons. W Masonie w ogóle nie mogłam odnaleźć Humberta. Brakowało mi tej obsesji i pożądania, które u Ironsa jest znakomicie ukazane. Po przeczytaniu książki, zawsze Humberta wyobrażałam sobie, tak jak zagrał go Irons.
Polecam zatem jego występy w "Kryptonimie Cicero" Josepha Mankiewicza i "Człowiek w połowie drogi" Carola Reeda - jest tam wspaniały.
Mason. I nie ma tu potrzeby wypisywania tysiąca argumentów. 'W duchu Nabokova' - to dobre i jedynie słuszne określenie.