Humphrey'a Bogarta.Położył wiele filmów ze swoją mimiką kolana i subtelnością furmanki, ale to nie jego wina, lecz pazernych producentów ignorujących opinie casting managerów. Owszem, twarz moze uratować box-office - ale nie jakość filmu.... Poza tym jednak szczęściarz, bo Brando, Dean, Clift zabłyśli akurat wtedy , gdy się już spełnił i mógł spokojnie odejść na emeryturę. O pokolenie młodszy, jednak z tej samej szkoły i tego samego wymiaru jako gwiazda - oraz chyba lepszy aktorsko Mitchum spadał z firmamentu długo i boleśnie jako dinozaur. Humphrey chyba czuł pismo nosem - i się zwinął w samą porę.