I fabuła, która wraz z trwaniem filmu, staje się coraz ciekawsza. Zakończenie to trzymające w napięciu apogeum wydarzeń. Film, na lata 50, jest wyjątkowo okrutny i ogólna atmosfera zła robi niepokojące wrażenie.
Jest naprawdę bardzo dobrze, Bogart jak zwykle twardy, Rico to tchórzliwy szczur, Mendoza - poznany przez nas dopiero pod koniec - odrażający typ o niewinnej twarzy, natomiast Duke jest sztuczny i nieprzekonujący. Ciekawy epizod Zero Mostela, który zagrał typową dla siebie postać - żałosnego, tchórzliwego tłuściocha. Dwóch morderców to najbardziej tajemnicze i budzące grozę postaci.
Kapitalny film, polecam każdemu kto lubi noir.