Film Kluby jest obietnicą znakomitej kariery reżyserskiej, która niestety nigdy się nie spełniła. Zawierający w sobie mnóstwo znakomitych pomysłów formalnych (przy scenie na UB pomyślcie o montażu u Smarzowskiego) opisywany jako ballada, ale mający też cechy tragedii antycznej.
Opowieść o narastającym konflikcie między góralami, a komunistyczną władzą nabiera uniwersalnej wymowy o potrzebie wolności niezależności, dlatego ciężko nie kibicować charyzmatycznemu Haratykowi. Z drugiej strony taka postawa rodzi pytania czy taka postawa nie jest skrajnie egoistyczna ? Czy nie jest to działanie zgodnie z zasadą "zastaw się, a postaw się" ?
Film przeleżał na półce 5 lat, samych wersji scenariusza było ponoć 18, ingerencję cenzury najbardziej widać w końcówce, która równie dobrze nadawałaby się do typowego socrealistycznego paździerza. Na szczęście nie psuje ona odbioru filmu jako całości. Prawdziwy klasyk.