Nolan lubi się podlizywać szerokiej publiczności. Jest tak dosłowny, że nie ma miejsca na polemikę. Chcecie prawdziwe Sci-Fi? Obejrzyjcie ,,Wynalazek''. ,,Incepcja'' sprawdza się jako punkt wyjściowy, ale błądzi i nie zostawia miejsce na wyobraźnię. Zakończenie wcale nie jest oryginalne. Chodzenie po ścianach - też nie.
Jak możesz to powiedz coś więcej na temat Wynalazku. Tylko bez spoilerów, najwyżej jakieś wprowadzenie w film i tak dalej.
Fabuła na pozór prosta. Dwóch gostków omyłkowo tworzy wehikuł czasu. A jak już wiadomo z innych filmów, zawsze są jakieś konsekwencje używania takich maszynek, więc i tu nie jest kolorowo i zaczyna się dziać niewesoło. Nie będę zdradzał więcej, bo sobie tego nie życzysz. ,,Incepcję'' lepiej radzi sobie w kwestiach technicznych, bo ,,Wynalazek'' miał niski budżet, więc nie mógł być napakowany ekstra fajnymi scenami. To twarde Sci-Fi, jeśli się zgubisz w trakcie, nikt ci nie powie, co się dzieje. Za pierwszym podejściem pogubiłem się i musiałem zaczynać od nowa. Wziąłem notatnik, jakiś ołówek i powolutku zacząłem kreślić, co się właściwie dzieje. Bo ,,Wynalazek'' stawia właśnie na wyobraźnię, jest ograniczony pod względem atrakcji, i każe za nieumiejętne oglądanie. Dlatego jeśli nie lubisz filmów, gdzie nie ma scen powiedzmy dosłownych, czyli takich jak sen w śnie, tu będziesz się głowił, czy ktoś się zdublował, czy jednak jest to postać ,,oryginał''. Tak tytułem wstępu napisałem ;)
A gdzie w "Wynalazku" trzeba tak myśleć i co niby pozostawia do myślenia ? Fabuła od początku zmierza do zamierzonego końca, inaczej skończyć się nie mógł.
"Wynalazek" kończy się jak każda kreskówka czy też marnej jakość horrorek czyli wirus, czy też potworek wydostał się na powierzchnię Ziemi.
"Incepcja" na końcu nie wyjaśnia czy sytuacja z żoną była po stronie jego czy jej i czy w ogóle całe życie głównego bohatera nie odbywało się w śnie a jego żona próbowała go obudzić w pokoju. Dzieci do których chciał wrócić były tylko snem a on był młodym człowiekiem z żoną która się obudziła. Przez ostatnią scenę można zmieniać i rozwijać cały film zasadniczo od początku w Wynalazku takiej opcji nie ma jedyne co to zwrócić uwagę na jedną scenę na ławce ot, i cała komplikacja.
Wynalazek ciekawy film ale na jego podstawie negować świetne filmy Nolana oj nie nie.
Widziałeś "Following", a co z "Memento" masz to samo co z Wynalazkiem plątanina scenek wiadomo z jakiego powodu choroba bohatera, za to w wynalazku absolutnie klasyczny motyw z tym, że autor wie gdzie wstawić zacinke tak jak w efekcie motyla były one pokazane jako blackouty tak w Wynalazku jako zapiski jedyne co od widza się oczekuje to spostrzeżenie pierwszego manewru bądź też pamięci do szczegółów. Że koleś coś pisał na ławce lub też był bardziej zdenerwowany niż w poprzedniej scenie.
Wynalazek pod tym względem doskonale przedstawia oklepaną i starą zasadę filmową
"jeśli w scenie występuje pistolet to w następnej wypali".
I na tym można skończyć omówienie oczekiwań intelektualnych od widza, są one na normalnym poziomie, zwyczajnie przeciętne.
Wytłumacz film Rekonstrukcję.
http://www.filmweb.pl/Rekonstrukcja
Nie jest to jakieś trudne aczkolwiek angażuje w postrzeganie jeszcze wyczucie odczuć bohaterów i tutaj będzie ciekawiej.
Bączek widocznie zwalnia, więc odpowiedź jest prosta. Poza tym ,,Memento'' jest lepszym filmem od ,,Incepcji''. Odważniejszym formalnie i głębszy psychologicznie.
Incepcja to czysta rozrywka, w której trzeba trochę pomyśleć. Dla mnie niedoścignionym arcydziełem Sci-Fi jest Matrix.
To prawda. Ogólnie wkurza mnie tendencja błogosławienia Nolana i kreowania go na mistrza obrazu. Bo jeśli on jest mistrzem obrazu i wyobraźni, to Has i Paradżanow są rzemieślnikami (co byłoby skrajną głupotą). Matrix arcydziełem Sci-Fi. Nie powiedziałbym, chociaż to bardzo dobra rozrywka z niegłupim morałem, ale Wachowscy przyznali, że to misz masz różnych konwencji, które ściągnęli od innych twórców.
Dla mnie Matrix zawsze był genialną rozrywką. Oglądałem ostatnio 3 lata temu, niedługo będę powtarzał, ale zawsze mi sprawiało przyjemność oglądamie tego filmu. Fakt, jest wiele nawiązan do innych dzieł, ale na tym też opieta się np. fenomen Tarantino.
Tarantino też nigdy nie krył się, że ściąga od innych. Tyle tylko, że on naśmiewa się z tych wszystkich przyjętych regułek w kinie. Bawi się kinem, bo dla niego kino to zabawa i tyle, ale ,,Pulp fiction'' uwielbiam.
Pewnie, że widziałem. Dla mnie to film dobry, nie widzę w nim żadnego fenomenu, jest piękna od strony wizualnej, ale te dłużyzny... aż ciężko mi na sercu. Kubricka bardziej cenię za Pomarańczę.
Pomarańcza hmmm jeden ze słabeuszy Kubrica niestety książka rządzi. Zobacz sobie "Dr Strangelove" ot, dobre kino.
Ale do tematu więc, widz młody niestety nie jest w stanie przetrzymać z zainteresowaniem dłuższy temat teledyski i szybko zmieniająca się akcja stworzyła w mózgach tych odbiorców niepoczytalność do samodzielnego kombinowania w głowie co się sprowadza do tego, że jeśli nie dostanie sygnału na nowe bodziec nudzi się. I ta to wygląda a film jest fantastyczny i niestety Matrix go nie przerośnie nigdy.
Ja uwielbiam dłużyzny w kinie. To, że Kubrick ich nie umie prowadzić to inna sprawa. Pomarańcza zawszę i wszędzie lepsza od Odysei, jeśli twierdzisz inaczej... To pokolenie teledyskowców.
Pomarańcza po książce nie jest niczym wielkim, ciekaw jestem jak byś odebrał "Ubika" na dużym ekranie
Ale z tego, co wiem, to ,,Ubika'' nie zrobili. I pewnie nikt nie odważy się na taki krok, bo zniszczyłby klasykę gatunku.
A co tutaj robi Has? Co Paradżanów? Sam siejesz ferment i walisz porównaniami z kosmosu, a potem nakręcasz się. Nikt nigdy Nolana nie określał nieomylnym mistrzem formy i wirtuozem kina. To chyba najpopularniejszy zarzut wobec jego filmów, kompletnie niemerytoryczny
Co tu robią Has i Paradżanow? Przecież to mistrzowie scenografii. Ludzie z wyobraźnią, którzy kręcili filmy po swojemu - według własnej wizji. Czarowali obrazem, jak mało kto. Więc nie wiem skąd to pytanie. Nolan też zamarzył być wielkim reżyserem - często powołuje się na mistrzów kina, jak Kubrick czy Ridley Scott, których łączy jedna, wspólna cecha (razem z Hasem czy Paradżanowem) - umiejętność wprowadzania widza do swojego świata. Każdy z nich robił to na swój sposób - w zależności od gatunku (głównie poetyka, Sci-Fi oraz surrealizm). A przecież ,,Incepcja'' to w zamierzeniu Sci-Fi - naukowa próba przedstawienia reakcji snów. Sęk w tym, że Nolan się boi i nie potrafi się zamknąć, gdy Kubrick zaprezentował dziesięciominutową ciszę (prawdopodobnie były dłuższe przerwy między dialogiami), z której wszystko rozumiemy. Nie musimy łopatologicznie tłumaczyć, kiedy korzystamy z kamery, to nie literatura, że język jest najważniejszy. Czasem lepiej pokazać niż walić pustosłowiem.
Nolan nigdy nie wspominał, że ma marzenie być jak wielcy kina, ba, nawet nie pretendował do roli scenografa (?) dekady. Wszystkie twoje oskarżenia płyną z tego, że oskarżasz Nolana o coś czego nie robi, czego nie mówi i o czym nie marzy (?).
Zamiast powiedzieć: nie kupuję jego wizji, wolisz napisać: myśli,że jest geniuszem, a nie jest. Wiesz, że w tym momencie robisz z siebie głupka?
Poczytaj trochę, a potem się wypowiadaj. Kręcąc ,,Intelstellar'' wyraźnie podkreślał, że inspiruje się Kubrickowską Odyseją czy Obcym w reż. Scotta. Promowali to jako ważny film, a wyszło jako familijne filmidło o miłości ojca do córki. Tu jest fałsz Nolana - bierze się za tematy, które go przerastają.
"Inspirować się" nie znaczy "mierzyć się". Dlaczego każde słowo , które wypowiedział Nolan, w twoim mniemaniu od razu jest impertynenckie, bezczelne i fałszywe?
a gdzie Alien, Star Wars, Odyseja kosmiczna... ?
Za 20 lat młodzież cię wyśmieje, że Matrixa uważasz za świetne SF.
Nie ma szans, pewnie wielu antyfanów Matrixa wyśmieje tę nominację i dziś, ale 20 lat napewno nie zaniży pozycji w światowym kinie filmu z ponad 15 letnim stażem.
Star Wars zawsze wydawał mi się przereklamowany, zwłaszcza nowe części, a Obcego mam w plecy.
Matrix 1 wzorowany na kinie japońskim efekty etc... dobry film ale pomysły też lekko wtórne, natomiast reszta Matrixów hmmm chyba ostatnie Star Warsy lepsze :)
Klasyków SF jest masę niestety przez teledyski, CGI i resztę zapomniane tak samo będzie z Matrixem zobaczysz już zasadniczo albo są tacy co nie znają ale są też tacy którzy już lekko negują.
Co z np. Łowcą androidów ?
Gdzie Predator.
Ot, takie przykłady.
No ale jak masz Obcego w plecy łoł to naprawdę aż mało prawdopodobne.
Odyseję też wiele osób zapomniało i są ci, którzy podchodzą do niej bardziej krytycznie. Tak jest z każdym filmem, więc nie widzę sensu czepiania się pojedynczych.
czepiania się ludzie inaczej się wychowują inaczej funkcjonują inne środowisko ich wychowało. Jak dla kogoś największą podnietą w życiu jest macanie palcem ekranu telefonu to wiesz hmmm
"Wynalazek" wynalazkiem, po prostu surowy film. Ale żeby to jakiś mega SF no bez przesady. Poza tym nie wiem skąd w Polakach przekonanie do jedynego nieomylnego bytu doskonałości. Jest wiele ciekawych filmów SF i z innych gatunków które są na równi dobre.
Definiujesz "Wynalazek" jako jedyny film SF a co tam było z SF ? To że się hibernowali czy też klonowali generalnie odwracanie starzenia się struktur białek.
A gdzie chociażby Alien czy Star Wars, Odyseja kosmiczna ?
,,Odyseję kosmiczną'' powinni znać wszyscy, chyba że ktoś jest niedzielnym kinomaniakiem, to nie zna.
współczesny widz - dzieciaki fejszbókowe wychowane na teledyskach - nie dadzą rady oglądać filmu w którym "nic się nie dzieje" przez 3 godziny :)
,,Nic się nie dzieje''? Trzeba być zaślepionym. Mają oczy, a nie widzą. Tacy to widzowie kina.
Nie zgodzę się zupełnie. W Incepcji miejsca na wyobraźnię jest mnóstwo, bo cały świat wykreowany w filmie jest nie realny, to jakby wielopoziomowy Matrix.
Wynalazek to jedynie film o paradoksie podróży w czasie, sama fabuła jest nudna, a owy paradoks jest zapętlony do granic absurdu. Jak ktoś chce film o podróży w czasie to polecam Przeznaczenie.
To są filmy uproszczone, gładkie i zbyt przegadane. Prawdziwe Sci-Fi to obraz i umiejętność kreowania rzeczywistości tak, by pochłaniały wizją, jak ,,Odyseja kosmiczna'' Kubricka. Nawet Antonioni w swoim ,,Powiększeniu'' był sto razy ciekawszy od Nolana, który nie potrafi przestać wkładać słów w usta postaci. Tłumaczy wszystko, co się da, a to nie dobrze. To nie jest Sci-Fi, lecz jej uboga wersja, niedoskonała i mało pociągająca.
1. Incepcja to arcydzieło. 7? Nie kompromituj sie chociaz.
2. Matrix to film na 7/10 i nie ma o czym rozmawiac.
3. Kubrick to mistrz kina nr1. 2001ASO potwierdza to w 100%. A jego inne filmy to wzór. Nie wymieniaj swoich marnych, pseudodobrych rezyserow.
"Który to niby pseudodobry, w ogóle co to za słowo?"
hmmm..z kim ja dyskutuje... trudne pytanie, co nie? jak matura,,?
Chwalisz Nolana, a tak naprawdę nie ma za co. Jego sztuczki polegają na twistach - w rzeczywistości jego scenariusze są proste i podyktowane pod imiennik blockbustera, który ma za zadanie się sprzedać. A w sprzeczki nie będę w chodził - pseudodobry nie występuje w moim słowniku. Nie ma czegoś takiego. Jest jedynie przedobrzenie albo reżyser zawodzi na polu reżyserskim albo scenariuszowym (jeśli nad takowym pracował).
Od kiedy własna ocena, bardzo solidnie uargumentowana, uznawana jest za kompromitację?
http://sjp.pl/pseudodobry (jak z maturą?)
Ma jakąś tam głębię, bo ten film daje do zastanowienia nad tym, czy oby na pewno lepiej żyć iluzją czy w realu. Scena na końcu jest taka, żeby trochę "pomęczyć" psychicznie widza, czyli czy oby na pewno bohater w końcu wrócił do swoich dzieci, czyli żeby się zastanowić nad tym jak bardzo ważne jest to życie realne (jak dla mnie wrócił, bo to coś, co się kręciło by nagle nie zaczęło się kręcić wahając się na boki, jakby zbliżał się do upadku, gdyby to był sen ;) ). Jak dla mnie to nie jest nie wiadomo jakie głębokie, skoro ten temat został przeze mnie przewertowany w każdy możliwy sposób czy to w szkole czy w dyskusji z ludzmi, ale dla kogoś innego może być czymś odkrywczym, czemu nie? Jak to się mówi "człowiek całe życie się uczy, a i tak głupi umiera".
A tak poza tym, uważam, że to jest bardzo dobry film akcji, jak dla mnie to jest zupełnie coś innego, nowego, oryginalne, stąd dałam taką ocenę.
Ale w historii kina są filmy, które bawią się z widzem o wiele ciekawiej i bez jakiś słów, które wszystko tłumaczą - polecam ,,Zeszłego roku w Marienbadzie'', tylko uprzedzam, że to film surrealistyczny, więc trzeba uważać, bo z doświadczenia wiem, że niektórzy nienawidzą tego gatunku. Scena z kartką jest np. zupełnie niepotrzebna, bo wiadomo o co chodzi w projektowaniu snów, każdy z nas to przeżywał, bynajmniej ja tak. A życie między iluzją czy w realu - w tym temacie ponownie są lepsi, jak Carlos Saura z Hiszpanii. Nolan nie działa na wyobraźnię, bynajmniej nie tak głęboko jak Resnais, który nakręcił ,,Zeszłego'', czy Saura, który przez całą twórczość zajmował się, badał okoliczności, jak bawimy się sami ze sobą, jak pamięć bywa zawodna, jak rzeczywistość myliła się ze snem.
No okej :) Jedyny problem może być taki, że większość ich filmów jest mało dostępna. Jak znajdziesz w sieci to już będzie coś. Łatwiej je ściągnąć niż zobaczyć online.