Żeby skreślać ten film tylko i wyłącznie za pierdzenie? Za to samo został podobno wygwizdany
No cóż, jego przyjaciel z Hogwartu, Ron, zadebiutował na ekranie rolą pierdzącego chłopca napędzającego rakietę. Widocznie to jakaś prawidłowość.
Po śmierci ciało też twardnieje a on jest ciągle giętki jak z gumy. Idąc waszym tokiem skoro pierdzenie ok no bo takie realne i w ogóle, to powinniście narzekać że zwłoki nie skostniały.
Rigor mortis (stężenie pośmiertne) trwa maksymalnie do 4 dni po śmierci.
Później zwłoki miękną na skutek rozkładu.
Manny widocznie był już nieco przechodzony.
Wypróżnianie się w każdy sposób to naturalna rzecz po śmierci. Chyba po prostu chcieli pokazać, że te zwłoki są świeże ,a nie zasolone
Z pamięci dokładnie Ci nie powiem, ale na pewno czytałem o wygwizdaniu go na jakiś pokazach
Bardzo dobrze że były brawa w Cannes
Może po prostu w duchu filmu ktoś puscił bąka, a że zwieracz był łuźny to brzmiało jak gwizdanie.
Scenarzyście są sami sobie winni. Mało powstaje czarnych komedii, więc ja się na absurdalną fabułę nie obraziłem i z chęcią film obejrzałem. Tylko w efekcie tego czarnego humoru wcale nie ma tam wiele. Zabawa motywem gastrycznym niestety mnie również nie ubawiła, a sam scenariusz (rozwiązania fabularne, dialogi) od początku był przewidywalny i dryfował w stronę kameralnego dramatu, którego się spodziewamy. Całość jednak była na tyle sprawnie zrealizowana, że ogląda się ok, ale uważam, że krótki metraż lepiej by się sprawdził.
O tym samym pomyślałem, że lepszy byłby krótszy metraż. Zbyt wiele dłużyzn w stosunkowo krótkim filmie. Widziałem wiele porąbanych filmów, które były ciekawe i miały sens na swój własny chory sposób. Ten film to niestety mało zabawna, ciężkostrawna i zupełnie niepotrzebna pulpa. W 2016 roku nie jest to nic nowatorskiego. Ni to dramat, ni to przygodowy, ni to komedia. Może gdyby twórcy poszli w stronę czarnego humoru to coś by z tego wyszło bo tematyka aż sama się o to prosiła i w sumie to ciężko zepsuć czarną komedię. Po koniec filmu w miejsce humoru wiało niepotrzebnym patosem i naciąganym pretekstem do mówienia o rzeczach ważnych. Aktorzy też nie do końca udźwignęli swoje role. Mdły jak zawsze Paul Dano, który zarówno w roli antagonisty jak i protagonisty wypada tak samo pretensjonalnie. No i przewidywania filmwebowych proroków się sprawdziły bo Harry w końcu zagrał kłodę. Zastanawia mnie tylko czy widownia której ten film się podobał naprawdę uważa ten film za innowacyjny czy po prostu zbyt mało porąbanych filmów w życiu widziała?
W ogóle nie pamiętam już tego filmu, poza absurdalnym punktem wyjścia i naciąganym finałem. Wydaje mi się, że ponad sam pomysł to obecność znanego aktora pomogła i ściągnęła publiczność. Dziś już jego sława jest jednak bardzo przebrzmiała.
Jakim żałosny nudziarzem trzeba być aby wytykać innym co mają lubić a czego nie. Mnie osobiście pierdzenie irytowało do granic możliwości i już miałem go wyłączyć, ale wytrzymałem jakoś i obejrzałem do końca. W sumie nic nadzwyczajnego, oryginalny ale nie porywający.
Idę z psem na wystawę do galerii sztuki nowoczesnej.
- Tu nie wolno z psami - mówi ochroniarz.
- To nie jest pies - odpowiadam. - To jest performance.
- A, to przepraszam.
Idziemy z psem dalej. Oglądamy rzeźbę Smefra centaura. Pół koń, pół Smerf.
- Zawsze się zastanawiałem - mówię do psa - komu kibicują centaury w czasie rodeo.
- Srać mi się chce - odpowiada pies.
- Trzeba było srać przed wejściem.
- Wtedy mi się nie chciało.
Idziemy dalej. Oglądam jakąś kobietę, która stoi po kolana w basenie z moczem i wykrzykuje alfabet od tyłu.
- Z, Y, X - krzyczy. - U, V, W.
Mój pies kręci się w kółko i węszy nosem po ziemi.
- Fajfus - mówię do niego. - Fajfus, nie sraj tutaj.
- Kiedy mnie ciśnie - odpowiada i zaczyna srać na podłogę.
Jakiś człowiek podchodzi i przygląda się temu, co wychodzi mojemu psu z dupy.
- To jest interesująca propozycja - mówi.
Ktoś inny też podchodzi i patrzy.
- To jest świeże - mówi.
Podchodzi jakaś kobieta z kieliszkiem wina w ręku, cała na czarno.
- Odważne - mówi.
- Ja państwa bardzo przepraszam - mówię do nich.
- Jak się nazywa ta instalacja? - pyta kobieta. - Gówno - odpowiadam, zatykając palcami nos.
- Mocne.
Ktoś z galerii podchodzi i wtyka w psią srakę tabliczkę z napisem "Gówno, 2015". Podchodzi fotograf i robi zdjęcie. Pojawia się ktoś z kamerą i mikrofonem. Prosi mojego psa o wywiad.
- Coż, zawsze kontestowałem opresyjne dla mojego gatunku rozwiązania przestrzenne w środowisku miejskim - mówi mój pies.
- A pan jest kuratorem - pyta reporter. - Co pan sądzi o pracy swojego podopiecznego.
- Sądzę, że to gówno - odpowiadam.
- Brutalnie prawdziwe - mówi kobieta z winem.
- Ostentacyjnie szczere - mówi fotograf.
- U, T, S - krzyczy kobieta w basenie z moczem.
Tak ot to dla mnie sztuka... Lubie komedie, czarne rowniez, ale to mnie przeroslo.... :)
Ja nie żartowałem... ;) Gdybyś się zastanawiał czy np smerf centaur naprawdę istnieje... ;) http://magazynszum.pl/do-zobaczenia/8-biennale-sztuki-mlodych-rybie-oko-w-slupsk u
Brawo. Wreszcie doskonała recenzja filmu, dzięki której zaoszczędzę swoje półtorej godziny, kto wie, może do lepszych celów.
Padło pytanie skąd cytat, więc żeby nie było, że nie podaję źródła: książka Karola Mrozińskiego - Razzmatazz. :) Jak ktoś lubi taki humor to polecam. :)
Zgadzam się,ja to pierdzenie odebrałem jako wolność,że na tej samotnej podróży,bohaterowie mogli wszystko robić,bez żadnych granic.Niby film durny,a zarazem mądry.Jak dla mnie taki pozytywny.Można powiedzieć że jest to taka lekka parodia filmu,Robinson Cruzoe.Polecam wszystkim którzy mają do siebie samego dystans i nie są zbyt obrzydliwi,ponieważ niektóre sceny nie są zbyt apetyczne :D