Ciekawa fabuła, niezłe tempo akcji i twist na końcu. W ogóle nie ma się wrażenia, że jakaś rola została źle zagrana i to nawet w przypadku postaci trzecioplanowych. Międzynarodowa obsada gra jakby znali się od lat. Każdy zna swoje miejsce i ma coś do przekazania. Pomimo dziś trochę sztywnego teatralizmu to się ogląda. Dodatkowo nie brakuje humoru, trafnej ironii. Nie dziwię się, że tak wiele kwestii przeszło do historii. Są niezwykle uniwersalne.
Film o pragnieniu wolności, miłości, przyjaźni...normalności w nieludzkich czasach. Cynizm, bohaterstwo, romantyzm, satyra, egoizm.
Bogart, Bergman - wiadomo, ale postać kapitana Renaulta to perełka. Łapówkarz, oportunista, wykorzystuje kobiety, a potem...Extra. Wszystko dzieje się na takim luzie. Ludzie pozbawieni ideałów i ci drudzy.
Scena z niemiecką pieśnią i hymnem Francji jakże wymowna.
Jeśli popatrzeć na ten film przez pryzmat historii to naprawdę ma w sobie smaczki.
Wymowna? Ta scena to jakaś komedia. Tłum Francuzów z egzaltacją śpiewający Marsyliankę, żeby dopiec tym znienawidzonym Frycom. Ta scena to dopasowanie faktów do z góry założonej tezy: naród francuski chciał walczyć z Niemcami.